wtorek, 27 grudnia 2016

Święta z ukochanym... telefonem

Cześć,
Jako, że od godziny 00:00 dnia dzisiejszego wszyscy Polacy propagują znane powiedzonko „Święta, święta i po świętach”… Przychodzę do Was z problemem, który dotyczy prawdopodobnie 90% społeczeństwa XXI wieku. Kto zgadnie o czym mowa? (nie to, że sam tytuł posta mówi wprost!).
Tak- mam na myśli to, że nawet te 3 piękne dni traktowane są w pewien sposób jak wszystkie inne w roku. Teraz pewnie czytając to się oburzasz – jak to? przecież pomagam robić potrawy wigilijne, sprzątam z mamą, wybieram się o północy na pasterkę, a nawet kupiłem sobie ten kiczowaty sweterek z dzwoneczkami (babci się na pewno spodoba) i paraduje w nim pośród ludzi! Brawo :) odhaczyłeś wszystkie niezbędne rytuały związane z Bożym Narodzeniem. Chociaż sprzątać w domu lepiej częściej niż co rok ;) I teraz niech każdy z Nas przywoła obraz sprzed kilku dni… Wigilijny wieczór, choinka już ubrana, wszystko błyszczy, wszystko lśni, tata rozpala kominek, z kuchni dochodzi zapach cynamonu, goździków i tradycyjnej zupy grzybowej, zaraz przyjdzie reszta zaproszonej rodziny… A Ty? Ty siedzisz gdzieś ukradkiem przy choince i strzelasz „selfie”- no bo taki zwyczaj już panuje- trzeba pokazać, że i Twoja rodzina drzewko świąteczne ma! Mama biega po domu i szuka w pośpiechu opłatka, który przecież wczoraj jeszcze „tu” leżał, a teraz magicznie zniknął, a Ty w tym czasie nagrywasz jej komiczne krzątanie się na Snapa. Podano barszcz z uszkami- kolejna okazja do pochwalenia się światu jaki piękny kolor burgundu wypełnia Twój talerz. Gdzieś pomiędzy rybą po grecku, a śledziem trzeba odpisać koleżance na komentarz pod zdjęciem na fejsie, no i przy okazji dasz parę „serduszek” na Insta, tym którzy dali je też Tobie pod zdjęciem z choinką, które dodałeś tylko 1 h temu (a już 190 polubień-sukces). Najlepszy moment przychodzi jednak wtedy, gdy „podświadomie”, trochę z nudów (wujek Staszek opowiada po raz 3451 ten sam żart) zaczynasz wchodzić na byle jakie strony internetu. Przykładowo nagle zainteresowała Cię sytuacja flory Teheranu lub to, jak zrobić własne, masajskie rungu; jaką oktawą głosu włada Maryla Rodowicz albo to, że Kim Kardashian znowu założyła zbyt prześwitujące majtki. Wchodzisz w ten wirtualny świat tak bardzo, że zanim zdążysz znowu nałożyć sobie coś do jedzenia, orientujesz się, że połowa osób już wyszła, pasterka się zaczęła (a może skończyła?), a tata zdążył 4 razy posprzeczać się ze swoją teściową. I tak oto przeżyłeś kolejną wigilię swojego życia. Nie pozostało nic innego, jak napisać jutro posta typu „Znowu +5kg w jeden wieczór”. Oczywiście wszystkie wymienione sytuacje należy przyjąć z dystansem, opisałam je trochę w sposób przerysowany (chociaż…). Sens w tym, że chyba zapominamy o tym, że święta to nie tylko przygotowania do nich. To nie jest konkurs na najlepszy (według wielu i najdroższy) prezent roku. Gdybym zapytała Was o to czym jest dla Was Boże Narodzenie, założę się, że 3/4 osób odpowiedziałoby, że jest to czas spokoju i chwil poświęconych rodzinie. Bardzo ładnie, tylko nie ma to odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo to, że dana rodzina siądzie przy jednym stole to jeszcze nie jest „wspólna chwila”. Jeśli ważniejsza dla Ciebie jest konwersacja na Messengerze, niż rozmowa z Twoimi najbliższymi… To chyba coś jest nie tak. Nie dziwię się, że wszyscy powtarzamy ten zwrot, o którym wspominałam na samym początku (przyp. „Święta, święta i po świętach”), skoro nie potrafimy docenić tych 72 godzin w roku. Ulatują one Nam gdzieś w tle, a gdy kończy się kolacja drugiego dnia świąt, autentycznie czujemy niedosyt i już nie możemy doczekać się kolejnego roku świętowania.
Ja od 2 lat praktykuję zasadę święta=telefon na bok. W tym roku jednak kilka razy (2) w ciągu dnia wchodziłam na portale społecznościowe, żeby zobaczyć ilu Was tam jest :) Duuuużo. Sama dodałam kilka zdjęć na Instagrama i jedno z moim siostrzeńcem na Facebook’a. Chciałam zobaczyć jaki odzew uzyskam. Mój chłopak (pozdrawiam) jest na tyle silny, że w ciągu tych kilku dni w ogóle nie używał telefonu (oprócz obowiązkowych SMS-ów do mnie!). Dziś rano, gdy wstaliśmy, bał się go włączyć :D Gdy w końcu się odważył, napłynęła fala ciągłego dźwięku powiadomień ze Snapa, pomieszanego z sygnałem Messengera i na dodatek Maila… Tak to już jest.
Na koniec chciałabym zaznaczyć, że nie mam nic do zdjęć choinki, psa przebranego w strój Św. Mikołaja, potraw wigilijnych, Waszego extra outfitu czy prezentów! Posłużyły one jako przykłady ukazania swego rodzaju „świątecznej obsesji” jaką tutaj opisywałam. Swoją drogą, taki eksperyment z odstawieniem Internetu na 3 dni, to niezły test dla Nas samych. Warto sprawdzić jak silną wolę mamy i jak bardzo uzależnieni jesteśmy. A teraz… zostawiam każdemu do przemyślenia to co tutaj wypociłam :)
P.S Polecam wszystkim obejrzeć odcinek serialu „Black Mirror” pt. „Nosedive”
http://www.cda.pl/video/10774699f
-Julia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz