Cześć,
Jako, że od godziny 00:00 dnia dzisiejszego wszyscy Polacy propagują
znane powiedzonko „Święta, święta i po świętach”… Przychodzę do Was z
problemem, który dotyczy prawdopodobnie 90% społeczeństwa XXI wieku. Kto
zgadnie o czym mowa? (nie to, że sam tytuł posta mówi wprost!).
Tak- mam na myśli to, że nawet te 3 piękne dni traktowane są w pewien
sposób jak wszystkie inne w roku. Teraz pewnie czytając to się oburzasz –
jak to? przecież pomagam robić potrawy wigilijne, sprzątam z mamą,
wybieram się o północy na pasterkę, a nawet kupiłem sobie ten kiczowaty
sweterek z dzwoneczkami (babci się na pewno spodoba) i paraduje w nim
pośród ludzi! Brawo odhaczyłeś wszystkie niezbędne rytuały związane z Bożym Narodzeniem. Chociaż sprzątać w domu lepiej częściej niż co rok
I teraz niech każdy z Nas przywoła obraz sprzed kilku dni… Wigilijny
wieczór, choinka już ubrana, wszystko błyszczy, wszystko lśni, tata
rozpala kominek, z kuchni dochodzi zapach cynamonu, goździków i
tradycyjnej zupy grzybowej, zaraz przyjdzie reszta zaproszonej rodziny… A
Ty? Ty siedzisz gdzieś ukradkiem przy choince i strzelasz „selfie”- no
bo taki zwyczaj już panuje- trzeba pokazać, że i Twoja rodzina drzewko
świąteczne ma! Mama biega po domu i szuka w pośpiechu opłatka, który
przecież wczoraj jeszcze „tu” leżał, a teraz magicznie zniknął, a Ty w
tym czasie nagrywasz jej komiczne krzątanie się na Snapa. Podano barszcz
z uszkami- kolejna okazja do pochwalenia się światu jaki piękny kolor
burgundu wypełnia Twój talerz. Gdzieś pomiędzy rybą po grecku, a
śledziem trzeba odpisać koleżance na komentarz pod zdjęciem na fejsie,
no i przy okazji dasz parę „serduszek” na Insta, tym którzy dali je też
Tobie pod zdjęciem z choinką, które dodałeś tylko 1 h temu (a już 190
polubień-sukces). Najlepszy moment przychodzi jednak wtedy, gdy
„podświadomie”, trochę z nudów (wujek Staszek opowiada po raz 3451 ten
sam żart) zaczynasz wchodzić na byle jakie strony internetu. Przykładowo
nagle zainteresowała Cię sytuacja flory Teheranu lub to, jak zrobić
własne, masajskie rungu; jaką oktawą głosu włada Maryla Rodowicz albo
to, że Kim Kardashian znowu założyła zbyt prześwitujące majtki.
Wchodzisz w ten wirtualny świat tak bardzo, że zanim zdążysz znowu
nałożyć sobie coś do jedzenia, orientujesz się, że połowa osób już
wyszła, pasterka się zaczęła (a może skończyła?), a tata zdążył 4 razy
posprzeczać się ze swoją teściową. I tak oto przeżyłeś kolejną wigilię
swojego życia. Nie pozostało nic innego, jak napisać jutro posta typu
„Znowu +5kg w jeden wieczór”. Oczywiście wszystkie wymienione sytuacje
należy przyjąć z dystansem, opisałam je trochę w sposób przerysowany
(chociaż…). Sens w tym, że chyba zapominamy o tym, że święta to nie
tylko przygotowania do nich. To nie jest konkurs na najlepszy (według
wielu i najdroższy) prezent roku. Gdybym zapytała Was o to czym jest dla
Was Boże Narodzenie, założę się, że 3/4 osób odpowiedziałoby, że jest
to czas spokoju i chwil poświęconych rodzinie. Bardzo ładnie, tylko nie
ma to odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo to, że dana rodzina siądzie
przy jednym stole to jeszcze nie jest „wspólna chwila”. Jeśli ważniejsza
dla Ciebie jest konwersacja na Messengerze, niż rozmowa z Twoimi
najbliższymi… To chyba coś jest nie tak. Nie dziwię się, że wszyscy
powtarzamy ten zwrot, o którym wspominałam na samym początku (przyp.
„Święta, święta i po świętach”), skoro nie potrafimy docenić tych 72
godzin w roku. Ulatują one Nam gdzieś w tle, a gdy kończy się kolacja
drugiego dnia świąt, autentycznie czujemy niedosyt i już nie możemy
doczekać się kolejnego roku świętowania.
Ja od 2 lat praktykuję zasadę święta=telefon na bok. W tym roku jednak
kilka razy (2) w ciągu dnia wchodziłam na portale społecznościowe, żeby
zobaczyć ilu Was tam jest
Duuuużo. Sama dodałam kilka zdjęć na Instagrama i jedno z moim
siostrzeńcem na Facebook’a. Chciałam zobaczyć jaki odzew uzyskam. Mój
chłopak (pozdrawiam) jest na tyle silny, że w ciągu tych kilku dni w
ogóle nie używał telefonu (oprócz obowiązkowych SMS-ów do mnie!). Dziś
rano, gdy wstaliśmy, bał się go włączyć
Gdy w końcu się odważył, napłynęła fala ciągłego dźwięku powiadomień
ze Snapa, pomieszanego z sygnałem Messengera i na dodatek Maila… Tak to
już jest.
Na koniec chciałabym zaznaczyć, że nie mam nic do zdjęć choinki, psa
przebranego w strój Św. Mikołaja, potraw wigilijnych, Waszego extra
outfitu czy prezentów! Posłużyły one jako przykłady ukazania swego
rodzaju „świątecznej obsesji” jaką tutaj opisywałam. Swoją drogą, taki
eksperyment z odstawieniem Internetu na 3 dni, to niezły test dla Nas
samych. Warto sprawdzić jak silną wolę mamy i jak bardzo uzależnieni
jesteśmy. A teraz… zostawiam każdemu do przemyślenia to co tutaj
wypociłam
P.S Polecam wszystkim obejrzeć odcinek serialu „Black Mirror” pt. „Nosedive”
http://www.cda.pl/video/10774699f
-Julia